Nad niżem nadgoplańskim jest cicho, jest smutno
– – w zadumie, przygnębiony oracz swój prowadzi pług…
ani bydło się pasie – – ani lnu nie suszą na płótno,
– jakby ludzie wymarli i odszedł od nas sam Bóg.
Stoją ogromne topole… lśni na drogach błoto…
Swoja tu jest ziemia. Dorodna. Dawna jest – –
Omotały się miedze, wsie, przedziwną znów tęsknotą!
… tędy szedł święty Wojciech, niosąc pierwszy chrzest.
Tędy szedł Chrobry! Mocarnie szedł wtedy i zbrojnie;
wieki swój kładły długo władny dziejów czas – – –
… i orano tu i siano, koszono czasu żniw spokojnie –
na porębach, z pni, – nowy wciąż wyrastał las.
Pola te pachniały miodem, żywicą lasu, świeżym sianem,
– od sadów, owocem, wiśniowy z daleka lśnił się plusz;
ogromna ziemia wzdychała do słońca nad ranem –
by lec znów – uznojona – w zachodnich kobiercu zórz.
I było cicho. Było pogodnie – w sytoście dnie się przędły,
gdy człek za pszczeli, Boży, uważał się jeszcze rój …
Młody włos dziś bieleje… dzieciom twarze powiędły –
rozpaczą, skargą kończy człowiek codzienny znój.
Nad Gopłem, Nad Notecią, Wartą – u Wisły koryta,
biły dzwony w świątyniach przez długi tysiąc lat – – –
Była Ojczyzna… wolna… w samodział lniany okryta
– – krwią, pługiem ryty był na niej każdy dziejów ślad!
Nad niżem nadgoplańskim jest cicho, jest smutno
– – w zadumie, przygarbiony oracz swój prowadzi pług…
ani bydło się pasie – – ani lnu nie suszą na płótno,
– jakby ludzie wymarli i odszedł od nas… Bóg!